Na aukcjach w Stanach regularnie pojawiają się elektryki w cenach, które aż proszą się o kliknięcie „Licytuj”. Tesla po lekkim dzwonie, Mustang Mach-E z „kosmetyką”, Hyundai Ioniq 5 z „niewielkim uszkodzeniem tyłu”. Brzmi rozsądnie? Bywa, ale w świecie EV drobne uszkodzenie nie zawsze jest „drobne”. Tu wszystko kręci się wokół baterii i wysokiego napięcia. I właśnie to potrafi zamienić pozorną okazję w bardzo drogi projekt.
Dlaczego w ogóle rozważa się powypadkowego EV?
Bo są tańsze. Czasem bardzo. Poza tym elektryki z USA kuszą wyposażeniem i zasięgiem. Tylko że różnica w cenie często znika, gdy doliczysz baterię, elektronikę i naprawy, których nie widać w ogłoszeniu. A że w EV „sercem” jest akumulator, każdy strzał w próg, podłogę czy przód auta może mieć konsekwencje większe niż pęknięty zderzak.
Największe ryzyka w powypadkowym elektryku
1) Bateria trakcyjna (czyli „cała gra”)
Deformacja obudowy, mikropęknięcia, wilgoć, utrata izolacji, uszkodzony moduł — to nie są rzeczy, które naprawiasz w osiedlowym warsztacie. Wymiana pakietu to często dziesiątki tysięcy złotych. Czasem da się wymienić pojedyncze moduły, ale to zależy od marki, dostępności części i doświadczenia serwisu.
2) Osprzęt wysokiego napięcia
Ładowarka pokładowa (OBC), falownik, DC/DC, BMS, pirobezpieczniki, wiązki HV (te pomarańczowe kable) — każde z tych słów może oznaczać rachunek, którego nie planowałeś. Po kolizji bywa, że coś działa… do pierwszego mocniejszego obciążenia.
3) Chłodzenie baterii
W wielu EV pakiet ma oddzielny obieg chłodzenia. Niewielki wyciek po uderzeniu? Po czasie kończy się to przegrzewaniem, ograniczaniem mocy, spadkiem zasięgu i błędami, które wracają jak bumerang.
4) Status tytułu i gwarancja
„Salvage” albo „rebuilt” najczęściej oznacza brak gwarancji na HV. Producent w takiej sytuacji rozkłada ręce. Przy odsprzedaży — wartość spada, a kupujący uciekają po jednym spojrzeniu w raport.
Jak odsiać ryzyko zanim kupisz?
Zacznij od VIN. Na vincrash.info sprawdzisz status tytułu, zdjęcia z aukcji i historię zdarzeń. Jeśli widzisz „front impact” z uderzeniem w baterię lub „undercarriage damage” — odpuść.
Obejrzyj podłogę i progi. W EV bateria to często duża „płyta” pod autem. Rysy? Jeszcze pół biedy. Wgniecenia, wytłuczone osłony, ślady cięcia — to już czerwone światło.
Szukaj tropów w zdjęciach:
-
wilgoć/korozja na złączach HV i chłodzenia,
-
ślady wymiany pirobezpiecznika (po zadziałaniu prąd jest fizycznie odcięty),
-
nierówny prześwit (uszkodzony pakiet potrafi „usiąść”),
-
komunikaty o ograniczonej mocy/zasięgu na ekranie.
Po zakupie zanim zaczniesz naprawy: zleć diagnostykę HV (test izolacji, odczyt SOH baterii, różnice napięć między modułami, logi BMS). Jeśli warsztat nie wie, co to HVIL albo pre-charge — zmień warsztat.
Koszty — gdzie uciekają pieniądze?
-
Bateria: główny „killer” budżetu. Nowa lub regenerowana potrafi pochłonąć cały zakładany zysk z importu.
-
Elektronika ładowania: auto może ładować się z AC, ale nie z DC (albo odwrotnie). Szukanie winnego między OBC, stycznikami, falownikiem i BMS to nie jest tania zabawa.
-
Kalibracje i oprogramowanie: po naprawie blacharskiej często czeka Cię zestaw kalibracji radarów, kamer i systemów bezpieczeństwa — w EV to standard.
-
Czas: EV po dzwonie rzadko wraca na koła w tydzień. A każdy tydzień to koszty postoju, organizacji i części.
Kiedy powypadkowy EV ma sens?
Sporadycznie — ale bywa. Na przykład: lekka szkoda poszycia, brak ingerencji w podłogę i baterię, działające ładowanie AC/DC, czyste logi BMS, komplet kluczy i dokumentów. Do tego dobra cena bazowa i twarde potwierdzenie stanu (zdjęcia spod auta, skan błędów). Wtedy możesz liczyć, że projekt się zamknie bez finansowej niespodzianki. Zawsze sprawdź historię aukcyjną przed zakupem!
Czego bezwzględnie unikać?
-
Uderzenia w podłogę/środek auta.
-
Śladów zalania (EV + woda = zły pomysł do kwadratu).
-
Rozbieżności w zdjęciach i opisach aukcji.
-
Braku możliwości ładowania DC — to często kosztowna usterka.
-
„Okazji” bez pełnej dokumentacji i bez kluczy.
Szybka checklista kupującego (do zapamiętania)
-
VIN i zdjęcia archiwalne → sprawdź tytuł (salvage/flood/fire), zakres uszkodzeń, czy auto jeździło/ładowało się po wypadku.
-
Podłoga i osłony → szukaj wgnieceń przy baterii, wycieków chłodziwa.
-
Diagnoza HV → SOH, różnice napięć, błędy BMS, test izolacji.
-
Ładowanie → sprawdź AC i DC, a nie „tylko podłączyliśmy i świeci”.
-
Części i serwis → upewnij się, że masz kto i z czego to naprawi.
Podsumowanie
Powypadkowy elektryk z USA może być dobrą bazą — ale tylko wtedy, gdy bateria jest nietknięta, a elektronika zdrowa. W każdej innej sytuacji tania cena startowa to przynęta. Jeśli chcesz podejść do tematu rozsądnie, zacznij od raportu VIN, prześwietl zdjęcia z aukcji i licz koszty konserwatywnie. W elektrykach margines na „jakoś to będzie” nie istnieje.